Zawody z okazji XXX-lecia Wrocławskiego Klubu
Sobota, 05.09.2015
Dzień zapowiadał się nad wyraz pięknie. Wyruszyliśmy w czwórkę do Wrocławia. Ania Buksa, Dionizy Buksa, Marek Tritt i ja. Słońce może już tak nie grzało jak wcześniej, ale było ciepło. Wrześniowy weekend był przed nami. Po małych zawirowaniach na drodze (natrafiliśmy na korek) dotarliśmy na miejsce zawodów. Akademia Sztuk Pięknych przywitała nas bardzo gościnnie a w miarę wchodzenia w jej głąb, pojawiały się uśmiechnięte twarze uczestników spotkania. Ponieważ byliśmy lekko spóźnieni, udaliśmy się w pierwszej kolejności do rejestracji a następnie odbyły się serdeczne powitania.
Pierwszym punktem programu było otwarcie wystawy pt: „ Koniec epoki tytoniu” w Domku Miedziorytnika. Było na co popatrzeć. Zebrane eksponaty pokazują jak bardzo zmienia się wizja producentów fajek na przełomie lat , choć estetyka i użytkowość fajek nie zmienia się wcale.
Następnie każdy w swoim gronie poszedł się posilić przed turniejem.
Turniej miał się rozpocząć o 16 , jednak organizatorzy przyspieszyli start o godzinę. Spacerując ulicami starego rynku we Wrocławiu udaliśmy się z powrotem do Akademii Sztuk Pięknych. Tam też w jednej ze sal zajęliśmy miejsca przy stołach i rozpoczęła się dobrze nam znana procedura. Zegar wskazywał nam czas, a dym snuł się z 64 fajek uczestników turnieju. Fajka konkursowa produkcji Zbyszka Bednarczyka bardzo przypominała projekt fajki z zawodów w Koninie z 2014r, a tytoniem konkursowym była mieszanka Gawith Hoggarth dostarczona przez firmę Fajkowo.
Podsumowując turniejowe zmagania, I miejsce zajął Patryk Czajkowski z Bydgoskiego Bractwa Fajkowego Legion, którego udało nam się uchwycić w obiektywie, gdy ze spokojem brnął ku zwycięstwu.
Jeśli chodzi zaś o naszą startująca trójkę klubową, to ja paliłam z przyjemnością 24 minuty i zajęłam dobre 54 miejsce. Nasz Dionizy zajął 50 miejsce, natomiast Marek miejsce 19.
Po turnieju udaliśmy się w stronę przystani. I tam organizatorzy zaprosili nas na rejs statkiem po Odrze. Statek zaopatrzony był w grill, na którym koloru nabierały kiełbaski i mięsko, a do tego wzrok przyciągały kolorowe sałatki. Piwka też nie brakowało. Wszystko było pyszne. Podczas rejsu można było palić fajkę i oglądać miasto od strony rzeki. Rozmowom i tańcom nie było końca. Bawiliśmy się świetnie. Biesiada na statku, połączona z rozdaniem nagród oraz składaniem życzeń z okazji jubileuszu, była świetnym pomysłem. Tu składamy ukłon i podziękowania na ręce prezesa klubu Bogdana Adamowicza i wszystkich członków wrocławskiego Klubu biorących udział w organizacji spotkania.
Szkoda tylko, że nie było z nami pozostałych klubowych przyjaciół.
Do zobaczenia na następnych zawodach. A najbliższe w październiku z okazji 5-lecia KOKF.
Autor : Małgosia Tritt
Photo: Ania Buksa